wtorek, 18 września 2007

Jeszcze w szpitalu


ZWALCZANIE ZÓŁTACZKI a co tam tyle czasu w wodach to postanowiłem sie poopalać a na Bahama a Oni niech myślą że zwalczam jakąś tam żółtaczkę ;-))





Wylegiwanie się gdy mama leży obok to coś nowego do tej pory byłem w niej a teraz obok niej ;-)

niedziela, 16 września 2007

Cud narodzin - NIEZAPOMNIANA CHWILA

Jeszcze 2 w 1
już na początku rozrabia gdyż ta rureczka przy jego uszku to mój tlen ale co tam mamie widać już nie potrzebny ;-) więc synek zerwał z maminego noska aby ładniej do foto wyglądała ;-))

aparat był pod ręką ale z wrażenia zaubił sie - pierwsze sekundu i pierwsze wdech powietrza naszego synka to było błyskawiczne tak jak tatusiowe odcinanie pępowiny ;-))) zaraz po foto
A TAK TO BYŁO :

15.09.2006 czyli 4 dni po terminie od samego ranka nic nie wskazywało na to iż to właśnie dziś nastał Nasz dzień . Razem z MM. tapetowaliśmy korytarz a ponieważ należało sie coś poprawić wiec gdy MM. sie usunął na chilkę z drabinki Ja na nią wskoczyłam i rączki do góry poprawiam a tutaj czuję jakieś igiełki pod pępkiem i cieplitko między nogami myślę sobie czop odchodzi od czterech dni ale to nie to a kurcze to wody odchodzą i odwracam sie do MM. mówiąc wiesz co wody mi odchodzą godz. 12.10 ale chyba jeszcze troszkę poczekamy bo powolutku jakoś no i poczekaliśmy godzinkę gdy nastała 12.40 wyjechaliśmy do Poznania po drodze Hot-dog bo nie wiadomo kiedy sie zacznie trzeba się posilic no i o 13.15 byliśmy w Szpitalu . Mm. poszedł mnie zarejestrować , a mnie połozna zbadała , wody już płynęły równo ale skurczy brak więc poszliśmy we troje na porodówkę gdzie najpierw KTG który wskazał słabiutkie skurcze Ja ich nie czułam i zadecydowali iż umieszczą mnie w sali z dwoma dziewczynami po porodach . przyznam iż gdy weszłam na sale byłam zdziwiona bo One wyglądały jak przed porodami no i zaczełyśmy sobie rozmawiać ogólnie kupa śmiechu i wszystko Ok . Na moje pytaniejak było oświadczyły iż nie będą mnie uswiadamiać sama zobacze tylko przy porodzie mammniej gadać aby sił ośzczędzić mysle sobie co One mówią ja zawsze tyle gadam . około 19.00 kolejne badanie i zalecenie iż o 20.00 mam wejść do Pani doktor na dyurkę i pójdziemy na badanie a aby było śmieszniej to tego dnia mm. był ostatni raz w pracy przed urlopem i do tego na nocce dobrze iż pracuje w tym szpitalu bo przynajmniej mógł byc przy porodzie wolnego pomimo próźb nie dostał ale co tam do rzeczy. zadzwoniłam po mm. i mówie iżzarz idę na badanie ogólne . Na usg wyszło iż Kubuś ma około 4350 więc przyjęgogranice błędu około 4000 damy rade siłami natury ułożony ok tetno ok . Decyzja jak do rana sie nie rozkręci to o 6.00 oksytocyna i rodzimy usłyszałam ale byłam jakoś spokojna i pewna że do tego czasu to Ja urodzę . wracam na sale do dziewczyn i cóż po około godzinnych pogaduchach zaczynam odczówac skurcze są coraz ciekawsze ale pomiędzy nimi opowiadam dziewczynom iż kiedyś obudziłam sie i w myślach miałam treść sms-a o godz 4.07 urodził sie Jakub ... a One w śmiech potem słuchałyśmy jak jedna z rodzących krzyczy no i Ja stwierdziłam iż chciała bym nie krzyczeć a One że opowiedza mi co było słychac ;-))) Myślę sobie fajnie One wiedzą wiecej ale nie chca powiedzieć ciekawe jak to bedzie ze spokojem pomiędzy skurczami czytam gazetkęzakupione przez mm. na moja prośbę i słucham jak krzyczy ta kobieta na sali obok . A skurcze przyberają w siłę i już jak to mówiły dziewczyny pedałuję w łużeczku są co 10- 15 minut o Boże kiedy będą częstsze i zobacze Kubusia zaczynam sie niecierpliwić . około 22.00 przyszła położna i powiedziała iż zaraz idę znów na KTG ostatni raz i to chyba zmobilizowało i Kubusia i mnie. Zadzwniłam po mm. przybiegł wręcz i poszliśmy pod prysznic gdzie w pozycji pieska skakałam sobie około 30 minut podczas skurczy ,a mm polewał mnie gorącym prysznicem o była to ulga ale czas na KTG wiec idziemy w połowie korytrza mam skurcze i czuje iż muszę ukucnąć a tu kobieta sprząta korytarz no wiec wskoczyłam do pierwszej wolnej sali porodowej i mówie do mm. zapytaj gdzie mamy isć bo Ja znów mam skurcz - okazało się iz wybrałam dobrą salę . Przyszła położna wytłumaczyła jak obsługiwac KTY , kiedy Ją wołać i że przyjdzie za 30 minut . Skurcze sie rysowały ale przy moich 3 cm rozwarcia myślę sobie bo takie miałam o 20.00 chyba dziś nie urodzę . 23 z groszem przyszła położna a skurcze już mnie nieżle alakowały wiec tarmosiłam dłon mm , który podawał mi kochany wodę i mówił kiedy widać iż schodzą skurcze Kubuś skakał w brzuszku jak najęty i kopał w głowicę od KTG a ze wód było juz malutko to cały brzuszek mi latał ;-))) Położna wspaniała kobieta stwierdziła iż nie mam sie przejmować i jak chcę to ona mi pomoże zaproponowała masaż szyjki - zgodziłam sie bolało przyzmnam ale był to ból z ulgą nawet nie umiem tego opisac potem masaż miłam jeszcze dwa razy powtarzany i w rezultacie 8 cm rozwarcia godz. 0.30 . Około 1.10 pełne rozwarcie każą przewracać sie z boku na bok bo główka nie chce sie wstawić do końca i czasami zakazują przeć przy partych koszmar tak sie poprostu nie da ale usiłuję słuchac mówie już malutko i tylko do mm. jakos tak podświedomie i pamiętam słowa położnej wciagamy powietrze noskiem to dla mamusi i synka dotleniamy synka ale przy partych zdarza mi sie zapomnieć . Około 2.00 są już dwie położne i pani doktor i stwierdzają iż do 3.30 urodzimy składają życzenia imieninowe , mm. cały czas zwilża mi usta bo nie każą pić wody . Powoli zaczynam przysypiać między partymi a gdy czuje parte nic nie mówię tylko zaciskam dłoń mm . i on wszystko wyjaśnia gdy się kończą mówi mi iz już mam być spokojna bo kończą sie wg. KTG otwieram wtedy na chwilkę oczka i patrzę na mm. z wielka wdziecznością i miłością iż jest ze mną i nie zostawił mnie w takich chwilach - nic nie mówię ale On wie co chcę mu powiedzieć widze to wjego oczach i znów zasypiam . Około 3.00 Łóżko porodowe przekształaca sie ma dwie raczki za któer przy partych sięgnę i dwa podnózki za które mam sie zapierać ostatecznie zapieram ie nogami o położne mm. pomaga przyginac mi głowę w pani doktor uciskając na brzuszek przytrzymuje macicę po nie wiem ilu podejściach Pni doktor prosi o pomoc drugą Panią doktor i ona również uciska mój brzuszek w rezultacie mam złamane lewe żeberko ale to sie dla mnie w tej chwili nie liczy wyzywają mnie że mam dłużej trzymać powietrze ok staram sie ale już nie ta świadomość jak bym była troszkę oszałomiona. Godz 4.10 słysze jak rozmawiają a parte są jeden po drugim i wydaje mi sie iż nie mają przerwy , jakoś podświadomie słyszę ale mm. mówi iż Lekarki tylko mu pokazały nie mówiły iż jeśli teraz nie urodzę to będzie cesarka , a Ja nie chcę jej za nic w świecie wiec prę na maxa słysze jak mówią do mm. iż ma przyjść zobaczyć bo widać włoski i wtedy dopada mnie jakis amok Boże ja go ściskam za główkę i nie czuje już parech ale daję znac że są i prę postaje dnieczujenie i jednocześnie czuję ciepło czyli myślę nacieli mnie i ulge i radośc i nie umiem nawet opisać co jeszcze słyszę Kubusia i zaczynam znów mieć siły mówie jak bardzo Kocham ich oboje , słysze jak położna pyta mm. czy chce przeciąć pępowinę On odpowiada nie jak przed porodem obojetne tak tylko radosne szczęśliwe Tak i podchodzi do Kubusia przecina pępowine dostake go na rączki i podchodzi do mnie widzę jak łezki płyną mu po policzkach i słyszę jak płacze Ja nie płaczę zato nie potrafię nagadać sie jak bardzo Kocham Kubusia i ile na niego czegaliśmy , położna przystawia mi go do piersi łobuziak wie o co chodzi ciągnie solidnie i płacze gdy go zabierają bo coś zaczyna sie dziać nie po myśli lekarzy z oporami rodzę łożysko ( oglądają czy całe ) ale cały czas sprawdzają bo krawwię i dalej bym nic nie wiedziała gdyby nie mm. który mówi mi że mnie kocha i sie o mnie boi przychodzi anastazjolog wszyscy biegają 9 teraz wiem iż krwawiłam sporo i popękałyścianki macicy no i we krwi maiłam aktywne przeciwciała ) MM. odpowiada na jakieś pytania podchodzi do mnie a Ja mu mówie że nic sie juz nie liczy bo mamy wspaniałego silnego , cudownego i wyczekanego synka a Ja dam radę i nie ma sie martwić zasypiam , a gdy sie bydzę mm. siedzi przy łużku obok rodzi inna kobieta słyszę KTG ,wysyłamy smsy i nie mogę uwierzyć iż Kubuś jest z nami dowiaduje sie ile ważył 4730 i co było ze mną wspominamy i oboje stwierdzamy iż po tym wspólnym porodzie kochamy sie jeszcze bardziej i teraz jesteśmy prawdziwą rodzina a Ja nie wyobrażam sobie rodzić bez mm. a mm. nie wyobraża sobie aby go nie było ze mna w takiej chwii ustalamy iz za rok staramy sie ponownie i znów wrócimy do tego szpitala aby razem rodzić i przeżyć to wspaniałe uczycie szczęścia i miłości Już nie pamiętam jak bolało bo to nie jest ważne ale mm. wciąż do dziś mi powtarza iż byłam dzielna i podziwia mnie za ten poród. Dodam tylko iż tego samego dnia o 9.00 Kubuś został dostarczony do mnie bo na noworodkach budził wszystkie dzieci tak krzyczał - zdrowy chłopak no i cały czas chciał być w centrum uwagi - został już ze mną nawet przy przetaczaniu krwi ( bo po utracie musieli mi ją podać - niestety zabrakło i zamiast dostać 4 jednstki dostałam 2 ale ponoć sama mi narośnie) Kochany urwisek . W szpitaku miał u położnych ksywę klopsik no bo tak wyglądał przy swojej wadze miał 63 cm i śliczne pulpasy dziś sa jeszcze wieksze ale co tam . Natomiast Koleżanki z którymi leżałam przed porodem na sali stwiedziły iż napędziłam stracha im i personelowi - acha i ponoć nie krzyczałam ani nie gadałam co przyznam jest dla mnie wyczynem bo gaduła ze mnie straszna ;-))) Dobra kończę i idę karmić klopsika bo zgłodniał i daje tatusiowi popalić ;-))) Moje kochane chłopaszki